Kolejna próba rozbawienia i zaskoczenia widzów przez Matthew Vaughna w konwencji szpiegowskiego kina akcji niestety się nie powiodła. Film Argylle. Tajny szpieg mimo obiecującej obsady aktorskiej, w tym popularnych Bryce Dallas Howard i Henry'ego Cavilla, nie dostarcza satysfakcjonujących wrażeń. Zapowiadająca się jako parodia gatunku produkcja jest pozbawiona humoru i oryginalności, a fabuła pełna niezrozumiałych zwrotów akcji szybko nuży i irytuje widza. Bez dwóch zdań reżyser przestrzela z tym projektem.
Kolejny film Matthew Vaughna rozczarowuje
Fani twórczości brytyjskiego reżysera Matthew Vaughna z pewnością z niecierpliwością wyczekiwali jego nowego projektu zatytułowanego Argylle. Tajny szpieg. Niestety okazuje się, że tym razem twórca Kick-Assa i świetnej trylogii Kingsman: Tajne służby kompletnie chybił. Film jest nijaki, pozbawiony oryginalności i specyficznego poczucia humoru, które zawsze cechowało dzieła tego reżysera.
Produkcja zapowiadała się obiecująco. W obsadzie znaleźli się znani i lubiani aktorzy jak Bryce Dallas Howard, Sam Rockwell czy Henry Cavill. Niestety ich talent został tutaj zaprzepaszczony przez kiepski scenariusz i reżyserię. Postaci są płaskie, a ich losy nie wzbudzają żadnych emocji. Szybko stają się irytujące i nudne dla widza.
Bez polotu i humoru
Argylle. Tajny szpieg miał być parodią i prowokacyjną wizją szpiegowskich filmów sensacyjnych. Niestety na ekranie nie widać ani krzty dystansu czy poczucia humoru. Zamiast tego otrzymujemy fabułę pełną nielogicznych zwrotów akcji i tanich efektów specjalnych. Całość jest pozbawiona polotu i lekkości. Trudno nawet nazwać ten film komedią sensacyjną.
Twórcy stracili poczucie miary i przesadzili z twistami
Kolejnym problemem produkcji jest jej scenariusz, który zamiast bawić i zaskakiwać Widza, powoduje u niego zniechęcenie i znudzenie. Od początku wprowadza on zbyt dużą ilość zwrotów akcji i niespodziewanych wydarzeń. W pewnym momencie przestajemy nadążać za tym, co właściwie dzieje się na ekranie.
Cała historia staje się po prostu męcząca i nużąca. Zamiast cieszyć się zaskakującymi twistami, odbiorca ma wrażenie, że twórcy tracą kontrolę nad fabułą. Ostatecznie ani fabuła, ani bohaterowie nie wzbudzają żadnego zainteresowania.
Przesycenie twistami
Nadmiar nieoczekiwanych zwrotów akcji sprawia, że film traci dynamikę i staje się po prostu męczący. Zamiast bawić i intrygować widza, scenariusz go nudzi i denerwuje swoją chaotycznością i przesadną "zakręconością".
Czytaj więcej: Recenzja filmu Maestro: opinie, ocena, fabuła, obsada.
Henry Cavill błyszczy, ale jest go zbyt mało
Jedną z niewielu pozytywnych stron filmu jest rola Henry'ego Cavilla, który wciela się w tytułowego agenta Argylle'a. Aktor dobrze czuje się w tej konwencji i wnosi sporą dawkę humoru i charyzmy. Niestety jego postać pojawia się na ekranie zbyt rzadko, by móc uratować cały film.
Fani Cavilla z pewnością poczują niedosyt. Szkoda, bo gdyby poświęcono mu więcej czasu ekranowego, być może produkcja byłaby znośniejsza. Tak wykorzystany talent aktora idzie tutaj na marne.
Aktor | Henry Cavill |
Rola | Agent Argylle |
Atuty | Charyzma, poczucie humoru, dobrze odnajduje się w tej konwencji |
Wady | Zbyt mało czasu na ekranie |
Wizja reżysera coraz bardziej schematyczna i nużąca
Fani twórczości Matthew Vaughna liczyli, że Argylle będzie kolejną oryginalną i dynamiczną produkcją w jego stylu. Niestety angielski reżyser wydaje się tracić inwencję twórczą. Jego najnowsze dzieło jest schematyczne, pozbawione polotu i specyficznego humoru.
Trudno doszukać się w tym filmie charakterystycznej, autorskiej wizji, która wyróżniała takie hity jak Kingsman czy Kick-Ass. Mamy za to fabułę pełną nielogicznych zwrotów akcji i chaotyczną narrację, która nuży i męczy widza.
Film nie ma w sobie nic z dawnego kunsztu i stylu Matthew Vaughna. Jest to raczej standardowa, nijaka produkcja akcji pozbawiona oryginalności.
Powielanie schematów
Reżyser niestety nie wnosi do gatunku nic świeżego, a jedynie powiela utarte schematy i rozwiązania fabularne. Jego autorski styl gdzieś się zagubił. Szkoda, bo potencjał drzemiący w scenariuszu został tutaj zaprzepaszczony.
Kingsman pozostaje najlepszym dziełem twórcy tego filmu
Niestety Argylle. Tajny szpieg to zdecydowanie najsłabsza produkcja w dorobku Matthew Vaughna. Trudno w niej doszukać się charakterystycznej lekkości i specyficznego humoru, które sprawiały, że jego poprzednie filmy były tak dynamiczne i wciągające.
Bez dwóch zdań najlepszym dziełem tego reżysera pozostaje trylogia o Kingsmanach. Żadna kolejna produkcja nie dorównała jej pod względem inwencji twórczej i oryginalności. Argylle jest tego najlepszym dowodem.
Niestety Argylle. Tajny szpieg to zdecydowanie najsłabsza produkcja w dorobku Matthew Vaughna. Trudno w niej doszukać się charakterystycznej lekkości i specyficznego humoru, które sprawiały, że jego poprzednie filmy były tak dynamiczne i wciągające. Bez dwóch zdań najlepszym dziełem tego reżysera pozostaje trylogia o Kingsmanach.
Żadna kolejna produkcja nie dorównała jej pod względem inwencji twórczej i oryginalności. Argylle jest tego najlepszym dowodem. W ostatnim filmie Matthew Vaughna trudno doszukać się charakterystycznego dla niego stylu i poczucia humoru. Zamiast tego mamy tutaj chaotyczną fabułę pełną nielogicznych zwrotów akcji i nudnych, schematycznych bohaterów.
- Brak oryginalności i stylu charakterystycznego dla twórcy
- Chaotyczna fabuła pełna nielogicznych twistów
- Postaci schematyczne i nudne
- Kingsman wciąż pozostaje arcydziełem reżysera
Fani z pewnością poczują rozczarowanie. Ciężko w tym filmie odnaleźć to, za co pokochali wcześniejsze produkcje Vaughna. Zabrakło lekkości, humoru i świeżości. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejny projekt twórcy Kick-Assa i Kingsmanów powróci do jego arcyciekawych i oryginalnych pomysłów fabularnych.
Podsumowanie
Recenzja filmu Argylle. Tajny szpieg pokazuje, że najnowsze dzieło Matthew Vaughna niestety rozczarowuje. Mimo obecności znanych aktorów, w tym Henry'ego Cavilla, fabuła produkcji jest chaotyczna i pełna niezrozumiałych zwrotów akcji. Nie ma w niej specyficznego humoru i lekkości charakterystycznej dla wcześniejszych hitów reżysera. Argylle to film nijaki i pozbawiony polotu.
Analiza tej nowej propozycji Matthew Vaughna pokazuje, że twórca niestety nie dostarczył kolejnego świetnego dzieła w stylu Kingsmana. Zarówno pod względem reżyserii, jak i scenariusza nowy film rozczarowuje. Nie ma w nim iskry, która cechowała najlepsze produkcje w dorobku tego reżysera.